piątek, 20 maja 2016

Szkoła żywiołów


Za pół godziny 16. Wracałam właśnie z wieczornego spaceru po lesie. Za pół godziny muszę jechać do nowej szkoły, która nie jest taka zwykła... Nie nazwała bym tego szkołą magii, ale mogę nazwać szkołą żywiołów. Będziemy przydzieleni do grup o nazwach żywiołów. Po cichu mam nadzieję że trafię tam gdzie wujek (powietrze), chodź i tak z każdym mnie coś łączy. Do tej szkoły można przystępować od 14 roku życia. Te osoby wiedzą o S.A (Siedliskach Anomaliktycznych). Ja mieszkam w jednym z nich, bo prowadzi je mój wujek który i tak jest najlepszym nocnym zwiadowcom. Ale to dla niego za mało! Siedliska są jak rezerwat dla anomali. A w tej szkole uczą osoby obdarzone wiedzą i taką mini energią, którą można kreatywnie przekształcić w władze nad żywiołami. Chociaż władza ta jest słaba, wiele osób o tych zdolnościach potrafiło by władać pogodą (ale i tak ta moc nie dorównuje magii którą mam ja i wujek). Ale oprócz władania żywiołami mamy też przedmioty typu eliksiry, taki pseudo w-f (ale w terenie i na przetrwanie), zaklinanie itp. Szkoła jest na wyspie w środku trójkąta bermudzkiego. Wyspa jest wysoka i mała. Jest skalista, a na szczycie stoi szkoła. Na morzu jest wielki sztorm, ale na terenie szkoły my wywołujemy pogodę. Trawa przy szkole (a dokładnie nad szkołą bo szkoła jest pod ziemią) jest mieszana. Na szczycie stoją pozostałości po wieżach (kiedy wejdziesz na mini schodki, ściany sięgają ci ledwie do pasa) oczywiście bez dachu. Na środku znajduje się stara poniszczona scena do wydawania ogłoszeń. W środku szkoła jest niby nowoczesna. Już za drzewami ujrzałam małą wille -mój dom. Weszłam do mojego szarego pokoju i wyciągnęłam słuchawki. Jeszcze tylko 20 minut. Pomyślałam i padłam na łóżko słuchając moich ulubionych kawałków. Gdy przysypiałam, z transu wyrwał mnie dzwonek od telefonu. Dzwoniła do mnie Cara. Ona zawsze nie wie kiedy dzwonić. 

-Czego chcesz.- Warknęłam na Carę która przerwałam mi słuchanie w najlepszym momencie piosenki. 

-Czy ty też ekscytujesz się tak jak ja?-Zapytała poważnie poddenerwowana Cara.

-Na pewno nie. -Odparłam znudzonym tonem. Cara jak zwykle ma tyle energii, czasami zastanawiam się czy coś ćpała. 

-Co mam ubrać, spódnicę czy sukienkę, a jak już sukienkę to w kropki czy w paski? A może krótkie spodenki? Dziś kupiłam sandały co pasują do spódnicy i jeszcze opaskę w...

-Nie mogę teraz gadać bo... sprzątam.-Skłamałam, nie znosiłam pytań o ciuchy, a Cara zadawała mi takich milion.

-Ok, to pa!- Pożegnała się tak że z entuzjazmem. 

-Ness! Zejdź na dół! - Zawołał wujek Dale z lekką ekscytacją. Pewnie ma jakąś niespodziankę przed wyjazdem. Przechodząc zapomniałam o bagażach które blokowały mi drogę. Dale mówił że za dużo pakuje, ale bez tych rzeczy nie dała bym rady przejść do nowej rzeczywistości. Miałam dwie walizki i dwie torby. W jednej ubrania a w drugiej książki. Kocham czytać. Z dołu wydobywał się zapach grilowanego łososia. Uwielbiam go. 

-No i jak wrażenia przed szkołą?- Zapytał przekładając rybę na ozdobny talerz. 

-Normalne, ale trochę się stresuje a za razem cieszę. Boję się trochę że przydzielą mnie do tych hipisowskich ziemniaków.- Odparłam, wujek uśmiechnął się pod nosem.

-Wierzę, że trafisz do powietrza, a poza tym będzie z tobą Cara. -mruknął spokojnie.

-Ta, i jej tona ciuchów.- Powiedziałam, wspominając wydarzenia z obozu. 

-Ness, wiesz że mam dużo badań i innych takich misji. Chciał bym cię zapytać, choć wiem że się nie zgodzisz, czy możesz mi pomagać w badaniach, czyli wiesz byś była taką jak by moją uczennicą...

-Co?!- Przerwałam wykrzykując. No tak, Dale jest wspaniały i go podziwiam, ale żeby tak mi zaufać?! Już sobie wyobrażam jak latamy razem na smokach i inne takie przygody. To takie piękne...

-No, ale dopiero po szkole. Muszę cię trochę wytrenować przed odziedziczeniem siedliska. Mogła byś być nawet nocnym zwiadowcą, ale mam do ciebie jedną prośbę. Zwiadowcy powoli wykrywają wielkie zagrożenie i szukamy młodych osób do zwiadowców którzy mają nadzwyczajne zdolności. Wykryliśmy że kilka takich osób będzie przebywało w naszej szkole. Ty masz za zadanie dla nas ich odnaleźć. I może z nimi się za zapoznać, bo będziesz z nimi pracowała. No i jak łosoś?

-Pycha, a jak się przenosimy?- Zapytałam. 

-Kolią.

-Uff, już się bałam że przez jednorożce. A niby  to najbezpieczniejsza linia.-Westchnęłam wspominając wydarzenia z jednorożcami.

-Już nigdy tam nie pojedziemy.-Powiedział z odrazą.-Zbieraj się, za 3 minuty rozpoczęcie.- Wstałam i złapałam Dale za przedramię. On owinął ręce złotym łańcuchem. Gdy przekręcił rękę pokój zawirował i zniknął. Pojawiliśmy się na jednej z wieżyczek, prawie się przewróciłam ale Dale mnie w porę złapał. Po chwili przeteleportowała się Cara z mamą. Były całe mokre.

-Ej, Cara!- Zawołałam. Ona mi odmachała. Ja i Dale weszliśmy przez właz, który był stalową windą z niebieskimi świecącymi się paskami. Pojechaliśmy w dół. Zatrzymaliśmy się przy korytarzu który miał biały dywan a ściany to było wielkie akwarium. Dale prowadził mnie przez korytarz do wielkiej sali, która była biała. Na końcu stała wielka scena. W sali zbierało się coraz więcej osób. Na środku sceny zjawiła się atrakcyjna kobieta w średnim wieku. Miała lokowane jasne blond włosy. Była dość wysoka. 

-Witajcie w mojej szkole.-Odezwała się dźwięcznym głosem. Potem gadała coś nudnego o regulaminie i takich tam bzdurach. Moją uwagę przyciągnął blond włosy chłopak. Gapiłam się tak na niego przez chwilę aż, na mnie spojrzał. Odwróciłam głowę speszona. Był przystojny. Wszyscy dostali plan zajęć. Dyrektorka zaczęła wyczytywać osoby z listy, i na scenę wchodzili uczniowie, którzy wchodzili do wodnego portalu. Po kilku sekundach wychodzili stamtąd, a kobieta na scenie wyczytywała z jakiej jest grupy. Z tyłu stały grupy, pierwsza osoba poszła do powietrza. 

-Emma Star.- Wyczytała Dyrektorka. Na scenę wstąpiła niska, szczupła drobna dziewczyna o blond włosach. Po kilku sekundach wyszła. 

-Woda.- Powiedziała spokojnie kobieta. Emma w uśmiechu pobiegła do grupy wody. 

-Juliet Flyte.-Czy ja właśnie usłyszałam Juliet Flyte? To była moja dobra koleżanka z normalnych szkół. Czyli ona też wiedziała o siedliskach. Ale super, że Juliet będzie tu razem ze mną.

-Ogień!-Powiedziała tym bardziej z entuzjazmem dyrektorka. Ogień, cała Juliet. Było jeszcze pięć nie znanych jej osób.
-Gavin Carter.- Na scenę wszedł chłopak na którego się popatrzyła. Byłam bardo ciekawa do jakiej grupy trafi oby do powietrza. Portal się zakołysał, chwila prawdy...

-Powietrze.-Odetchnęłam z ulgą.

-Ness Jeffson- Weszłam na scenę poddenerwowana. Weszłam do zimnego portalu, wylądowałam na łące. Wskoczyła na mnie mała wiewiórka.

-Musisz mnie złapać, to część zadania.-Zapiszczała. Szłam za nią aż się rozpłynęła przed rozwidleniem. Były cztery drogi: jedna przez krótkie jezioro , druga przez ciepłe pustkowie , trzecia przez łąkę a czwarta przez ciemny las. Jezioro jest dobre bo dobrze pływam, ale miałam wybierać instynktownie więc poszłam przez las. Po chwili ujrzałam ponurą kaplice w gotyckim stylu. Weszłam do wielkiego ciemnego wnętrza. Na jednej z ław leżała pozytywka grająca ponurą melodie. Zobaczyłam wiewiórkę która pobiegła do podziemnego tunelu. Gdy tam weszłam, w połowie drogi usłyszałam jęki i jakieś szmery. Kiedy tunel się skończył, trafiłam na jakiś korytarz w którym były tylko jedne wielkie drzwi. Gdy je otworzyłam, stałam przed ogromną jasno oświetloną salą, a w niej tłum umarlaków. Jeden stał tuż na przeciwko mnie z wyciągniętym palcem wskazującym który prawie mnie dotykał. Szybko zamknęłam drzwi, chociaż wiedziałam że to nic nie da. Było ich chyba tam ze stu! Ale coś było nie tak. Zaryzykowałam otwarcie drzwi. Truchła się nie ruszały, były jak skamieniałe, ale w tym przypadku widać było wątrobę i te inne. Po kilku minutach pojęłam, że uaktywniają się na strach. Weszłam sprawdzić. Pomyślałam co by się stało gdy bym nawaliła przy akcji z jednorożcami. Po woli zaczęły brnąć w moją stronę. Szybko się rozluźniłam i znowu skamieniały. Tego typu pułapki są często są do obrony jakiś magicznych artefaktów. Logika tych sideł zawsze wydawała się zabawna. Jak na siłę się starasz nie bać, myślisz wtedy co się stanie gdy nawale! I idą cię pożreć. Przeszłam bezpiecznie przez komnatę jak przez lasery, starałam się ich nie dotknąć. Po długiej i męczącej drodze doszłam do wielkich czerwonych drzwi. Jak tam weszłam, zamarłam. Był tam biały jednorożec.

-Serio?!-Powiedziałam głośno, a kobyła odwróciła do mnie głowę. 

-Zabij mnie jeśli taka twoja wola.-To miało niby na mnie wzbudzić żal.Pewnie myśleli że nie znamy jednorożców bo dopiero w tym roku się o nich uczymy. Jednorożce nie są szlachetne, są wredne, zadufane i chamskie. To smoki są szlachetne! Uśmiechnęłam się drwiąco. Przed zwierzęciem leżała broń miecz, trucizna, pistolet i chusta. Te zadanie jest bardziej dla przyjemności. Wzięłam miecz, który zabija powoli.

-Giń!-Zamachnęłam się i rozcięłam zwierzęciu grzbiet. Po tym, wszystko zniknęło. Pojawiły się tylko symbole żywiołów które mi wyszły na teście, musiałam dotknąć jeden z nich. Tylko był problem... Tam były wszystkie żywioły!

-Co?!- Równie dobrze mogłam nie robić tego testu bo to samo wychodziło mi w necie wszystkie żywioły!

-Serio?! Ja tu chciałam jakiegoś szokującego finału że tylko jeden, a tu co!?-Zdecydowałam się jednak na powietrze. Wróciłam na scenę. Wszyscy z powietrza mi wiwatowali. Najgłośniej wiwatował Dale. Spojrzałam na Gavina, czy on się do mnie uśmiechał?

                                                   ***

Poszliśmy do pokoi. Korytarz grupy powietrza był biało-szary i elegancki. Był czarny dywan i szare ściany na których wisiały czarno-białe fotografie. Na pokoje można było patrzeć przez szklane szyby, takie były też drzwi więc gdyby nie było czarnej klamki na pewno bym ich nie odnalazła. Na szczęście były drewniane, kremowe rolety by zasłonić szybę. Nasz pokój (mój i Carry) był jasnoszary. Po środku był puszysty biały dywan a łóżka były na końcu pokoju. Od strony łóżka Cary (tak na przeciwko) stała łazienka. Miała czarne kafelki i dużą wannę. 

-Ale wypas!-Powiedziała Cara taszcząc walizki z ciuchami. 

-No, i jest nawet wanna!-Powiedziałam zachwycona bo, nie znosiłam prysznica.

-Pójdę dowiedzieć się gdzie jest basen.

-Idź do 207, do sąsiadów. - Nakazała mi Cara. Wyszłam na korytarz. Pokój 207 był zasłonięty do połowy (nawet drzwi). Może nikogo nie ma, bym się schyliła ale, jeśli tam ktoś jest, to pewnie pomyśli że podglądam. Tak nienawidzę poznawać ludzi. Zawsze się stresuje że coś głupiego powiem i nie wiem jak zacząć rozmowę. Zapukam, przeżyję. Jak zapukałam, w przed drzwiami stał Gavin. Czemu ja mam takiego pecha, teraz bardziej nie będę mogła nic powiedzieć! Z pokoju było słychać głośną muzykę.
-Ty jesteś spod 208? Sory za głośną muzykę, mój przyjaciel Michael lubi słuchać muzyki. A tak w ogóle, jestem Gavin a ty? 

-Ness, muzyka nam nie przeszkadza, a wiesz gdzie jest basen?-Jej, dałam radę powiedzieć, ale zrobiłam trochę dziwną minę coś po między uśmiechem, a skwaszeniem.

-Tak, windą w dół, na końcu korytarza, też się tam wybieram.-Powiedział.

-No to spoko, dzięki.- I żyje. Poszłam do pokoju po strój. Kiedy szłam przez korytarz wody, wszyscy się na mnie gapili, na początku myślałam że w coś wdepnęłam. Ale zapomniałam że ziemia nie lubi ognia, woda nie lubi powietrza. A ogień lubi powietrze, ziemia lubi wodę. Więc jestem na terenie wroga. Gdy weszłam na basen, zobaczyłam, że tak że jest nowoczesny. Był dział sportowy i luksusowy. Chciałam wejść na basen sportowy gdy jakiś tyczkowaty koleś zagrodził mi drogę. Był o połowę głowy ode mnie wyższy. Pewnie był z wody. 

-Ej, suń się.-Powiedziałam.

-Sory, tylko dla wodnych-Powiedział z drwiącym uśmiechem.

-A co mi zrobisz?-Kłótnia przyciągnęła wiele osób, między innymi Juliet i Gavina.

-Basen tylko dla tych co potrafią pływać.-I wodni się zaśmiali. On uważa m,nie za jakąś małą dziewczynkę w rękawkach? 

-Co, ty niby lepiej pływasz?-Mogłam ostrzej go pojechać (bo słuchał to Gavin).

-Ty na pewno nie, więc spływaj.-Ale mnie pojechał. Warto było by utrzeć nosa temu tępemu zarozumialcowi. Więc zaryzykuje.

-Może sprawdzimy kto lepiej pływa?-Zaproponowałam,znudzona tą kłótnią.

-Lubię wyzwania, ale jeśli wygram nie masz dostępu na basen.-To ci nagroda, bo co niby mnie powstrzyma przed wejściem. Zagram tymi samymi kartami.

-Ale jak ja wygram to grupa powietrza ma dostęp na sportowy basen.

-Stoi-Powiedział. Teraz wszyscy na basenie interesowali się pojedynkiem. Stanęli przed basenem sportowym. Jakaś dziewczyna z tłumu sędziowała. Stanęłam na starter.

-3,2,1!-Krzyknęła i wskoczyliśmy do wody. Osoby z ognia i powietrza mi wiwatowały. Na początku chłopak był pierwszy. Płynęłam wolniej umyślnie gdyż, przy drugim basenie się męczył, wykorzystałam to i popłynęłam sprintem do przodu. Wygrałam. Gdy wyszłam z wody zobaczyłam jak powietrze bardzo nie lubi wody, niektóre dziewczyny płakały, chłopcy się do siebie przytulali. Czyli ludzie z wody naprawdę byli dla nas okropni. Strasznie się cieszyłam gdyż widział to Gavin. Czy ja się zakochałam? No, jest przystojny ale może się okazać palantem. Gavin szedł w moją stronę. Co mam robić?

- Ale super! No, będziemy to świętować w waszym pokoju na imprezie, podobno już się zaczęła.- No nie, Cara! Jak zwykle coś za moimi plecami.

-Impreza?-Zapytałam niepewnie.

-No, idą właśnie powiedzieć, że wygrałaś.

-Spoko, to się tam widzimy, a teraz idę ratować moje rzeczy!

-No to pa!-Zawołał za mną. Musiałam pędzić. Zapomniałam że to typowe dla Cary. Jak zwykle w pierwszy dzień, na obozie też tak było. Muszę sobie zrobić kapsułę ochronną. Przed pokojem rozety były podniesione a ze środka wydobywała się muzyka. Cara nawet załatwiła sobie ochroniarzy.

-Chcę...wejść.-Wydyszałam.

-A ty kto?-Zapytał blond-włosy chłopak.

-Ja tu mieszkam pajacu!-Chyba mój ton ich przekonał.

-To wchodź.-Powiedział. Szybko wskoczyłam na moje łóżko. Na szczęście nikt jeszcze na nie nie zwymiotował. Wyjęłam z torby złotą kulkę. Rzuciłam ją na środek łóżka, zamiast kulki pojawił się owal przylegający do łóżka. Pole siłowe było jak szyba tylko trochę rozmazana. Słychać było tylko stłumione dźwięki muzyki, tylko ja mogłam wchodzić i wychodzić do bariery. Wyszłam, chciałam poszukać Juliet.

-Hej, Juliet!-Zawołałam. Odwróciła się i podeszła do mnie.

-Dziwne że ty też wiesz o siedliskach! Mamy dużo do obgadania. Gdyby co, mieszkam w pokoju 104.-Powiedziała na jednym wdechu.

-Mój wujek to nawet jest właścicielem jednego z siedlisk.-Powiedziałam skromnie.

-Mamy dużo do nadrobienia. Wpadnij czasem do mnie.

-Spoko, teraz szukam Cary, widziałaś ją?-Zapytałam.

-Niestety nie, fajna jest.

-Na razie, to pa.-I poszłam szukać Cary. Przeciskając się przez tłum który składał mi gratulacje, potknęłam się ale ktoś w porę złapał mnie za rękę. Patrzyła na mnie z uśmiechem blondynka. Była z wody.

-Dzięki.

-Nie ma sprawy, jestem Chloe a ty?

-Ness, ale dlaczego jesteś dla mnie miła? Ja jestem z powietrza.

-Szukam znajomych bo z nikim nie mieszkam. A niektórzy z powietrza są fajni. Na przykład ten chłopak.- Wskazywała na Michaela.

-To Michael.

-Trochę mi się podoba.-Wyznała.

-Jest moim sąsiadem, razem z Gavinem Carterem.-Powiedziałam myśląc o Gavinie. 

-Mogła byś przyjść czasem do mojego pokoju? 206, mieszkam sama.

-Postaram się, wodnicy po dzisiejszych zawodach coś za mną nie przepadają. Wiesz gdzie jest organizatorka imprezy? Cara?

-A, tak. Przy łazience gra w butelkę.  

-Spoko, to pa.

-Pa, tylko się nie wywal.-Powiedziała z uśmiechem Chloe. Czułam przy niej mocną jasną magie (to jeden z moich tajnych talentów), możee ma magiczne zdolności, albo po tej imprezie radar magi mi szwankuje. Podeszłam do Cary.

-Fajna impra nie?-Powiedziała Cara

-Ale wiesz że będziesz to sprzątać.

-Taaa, taaa.-Powiedziała, gdyby się upiła. Wracałam na łóżko. Na barierze ktoś zaczął pisać: "widzieliśmy się już w snach".Był to wysoki chłopak z ciemnymi włosami, miał kaptur. W nocy znowu odwiedził mnie Will.

-No hej, tęskniłaś?-Powiedział swym nie naturalnym głosem.

-Ta, chyba w snach.

-Właściwie to jest sen. Fajną sobie szkołę sobie wybrałaś.

-Widzieliśmy się już w snach.- Powiedział demon.